wtorek, 21 maja 2013

Sobota 25 maja godzina 23.00 - Rytual dla Matki Ziemi - na lini egipsko - celtyckiej - KRETA

Moi Najdrozsi Uczestnicy Rytualu dla Matki Ziemi, ktorym los naszej Ziemi nie jest obojetny


KOLEJNY RYTUAL OSMY ODBEDZIE SIE 25 maja 2013 (sobota wieczorem) w pelnie ksiezyca o godzinie 23.00 czasu polskiego.


wyslij zgloszenie - tutaj


rytual_ziemi_bucardi101


Jesli bierzesz udzial po raz pierwszy - wyslij zgloszenie a otrzymasz wskazowki na Twoj adres email.



Przeslania do rytualu osmego - przekazy od Istot Swiatla 


czakramy_ziemi_bucardi

Moi Najdrozsi Uczestnicy,

Rytual w tym miesiacu przeprowadze wg wskazowek anielskich na Krecie a nie w Magicznej Oazie. Przeslania byly wyrazne i wskazaly to miejsce. Prosze w czasie Waszej wizualizacji laczcie sie ze mna telepatycznie, biorac pod uwage, ze jestem w tym szczegolnym dla Ziemi miejscu energetycznym.

Dlaczego Kreta - instrukcje sil anielskich dla miesiaca maja byly jasne. Kreta lezy na lini energetycznej, tzw. linia egipsko - celtycka -  Leyline o szczegolnym znaczeniu dla naszej Matki Ziemi. Linia ta ciagnie sie od Szkocji - Ilona, poprzez Metory, Delphi, az poprzez Krete do Egiptu Giza oraz Mekki. Ta linia energetyczna znaczona byla juz od wiekow poprzez monumenty, megality i inne symbole kultu. Co wg mnie mialo na celu przechwycenie energii boskich i wykorzystanie ich dla celow religijnych! Wyobrazmy sobie, ze np. na naszym splocie slonecznym jakies bakterie wybudowaly ciezka swiatynie, ktora nas ugniata, ciazy, blokuje, a bakterie wylapuja energie i wykorzystuja ja dla siebie, przez co rosna i jeszcze bardziej nam zagrazaja!!!

Nasza Matka Ziemia jest zywym organizmem takim jak nasz wlasny - posiada centra energetyczne - czakramy energetyczne oraz cala mase innych linii przeplywu energii. Najczesciej wlasnie w tych specjalnych miejscach mocy czlowiek budowal swiatynie czy miejsca kultu by "zlapac" energie i wykorzystac ja dla swoich celow.

Sily swiatla wskazaly na Krete, gdyz lezy ona wlasnie na jednej z takich linii i poprzez nasza energie mozemy aktywowac uzdrawianie na zasadzie jakby akupunktury uderzajac Swiatlem w odpowiednie miejsce.


Nad Kreta znajduje sie takze pole energetyczne znane Swiatynia Prawdy (patrz 5 nurt energetyczny zielony - mistrz Hilarion). Sila koncentracji, Prawdy, wiedzy, uzdrowienie, obfitosc.

Kreta

leyLinie_bucardi

Temat Rytualu osmego 


linie energetyczne Matki Ziemi - centra energetyczne. Wizulizujemy aktywacje czakramow energetycznych Ziemi i regeneracji lini energetycznych.

Moi Najdrozsi pamietajcie o tym, ze kursuje mnostwo informacji na ten temat i nie wszystkie moga byc zgodne z prawda!!! Istnieje strona Cienia, ktora czesto falszuje pewne informacje! Miejmy to na uwadze czytajac artykuly i zbierajac wiedze na temat np. energii Matki Ziemi, miejsc mocy. Twoj Aniol Stroz podpowie Ci, co jest prawda a co falszem. Sluchaj Twojego wewnetrznego glosu.

Wazne - od tysiacleci sily Cienia probuja wykorzystac miejsca mocy dla wlasnych celow! Czesto takie miejsca sa blokowane. Naszym zadaniem jest ich oczyszczenie, aktywacja, wypelnienie swiatlem by uzdrowic organizm Matki Ziemi.

Wskazowki do Rytualu wysle dodatkowo przez email plus wiecej informacji.

Z anielskim pozdrowieniem Twoja Maria Bucardi

Jesli los naszej Ziemi nie jest Ci obojetny - wyslij zgloszenie - tutaj


Jesli wielu ludzi zrobi cos malego, to poruszy sie cos wiekiego!

wtorek, 7 maja 2013

Weganskie bajki dla dzieci

Moi Kochani, dzis otrzymalam liscik i te dwie bajki. Aby zmienic swiat, dobrze zaczac od najmlodszych.

Nasz kolejny rytual dla Matki Ziemi juz 25 maja

 



Wegańska bajka dla maluchów, którą nadesłała Malwina Sarniak.

 

Pojechaliśmy z mamą i tatą na wakacje samochodem. Fajnie mieć wakacje, można spać, ile się chce i bawić się całymi godzinami i chodzić na dalekie wycieczki. A jak nogi się zmęczą, to tata bierze na barana i wszystko widać z góry – ma się wtedy poszerzony horyzont. Chociaż tata nie przemieszcza się z prędkością dźwięku, więc podróż samolotem to to nie jest, ale zawsze można poprosić o zestawienie na ziemię i pobiegać, jak się chce poczuć wiatr we włosach.

Pewnego dnia szliśmy sobie zielonymi łąkami. W pewnym momencie usłyszałem głośny ryk i dostrzegłem krowę – była całkiem blisko. Widziałem już krowy, ale raczej z daleka. Spotkanie oko w oko z krową to co innego. Była przeogromna, miała duże rogi, ogromny pysk i niezwykłe, wielkie, smutne oczy. Mamo dlaczego ona tak smutno patrzy? Krowa znów zaryczała. Mama odparła, że krowy ryczą i że ona nie rozumie krowiego języka.

Ale byłem uparty – smutek w jej oczach miał przecież jakiś powód. Niedaleko była gospodyni. Podbiegłem do niej i spytałem: „Proszę pani, dlaczego ta krowa tak ryczy?” Głupie pytanie. Ryczy i już. Ale głupie pytanie czy nie, jak nie spytam, to się nic nie dowiem, bo mama nie rozumie krowiego języka. Gospodyni spojrzała na mnie jakby zdziwiona i nic nie powiedziała, więc ponowiłem pytanie: „Dlaczego ta krowa tak ryczy i ma takie smutne oczy?” Mućka? Oho – ona ma imię nawet – pomyślałem. ,,Czy wie pani, że ona ma smutne oczy?” spytałem znowu. „Tak." - mówi gospodyni - ,,Tęskni za swoim dzieckiem. Wczoraj sprzedaliśmy jej cielaczka Gwiazdka."

Zgłupiałem – jak można sprzedać czyjeś dziecko? Jakby mnie ktoś sprzedał obcym ludziom, to bym chyba zwariował. Kocham moją mamę, chociaż nie zna krowiego języka i tatę, chociaż czasem krzyknie. Ale to są moi najukochańsi rodzice i nie chciałbym, żeby mnie ktoś od nich zabierał. Sprawa z cielakiem na tyle mnie zaintrygowała, że dociekałem dalej. „No dobrze pani gospodyni, ale dlaczego pani sprzedała Gwiazdka?” „Jak to dlaczego? Żebyś mógł pić mleko. Mleko krowa ma wtedy, gdy urodzi cielaczka, ale jak cielaczek zostanie, to wypije mleko i nic dla ciebie nie zostanie mały”. Mały, mały. Nie jestem wcale taki mały. Ale mniejsza o to. Skoro krowa ma mleko po urodzeniu cielaczka, to jest chyba tak, jak moja mama miała mleko, kiedy urodziła mnie? Ale jak mama urodziła mnie, to mleko piłem ja, bo to było mleko mojej mamy. Czyli mleko krowy jest dla cielaka, dla jej dziecka. To ja już nic nie rozumiem. Przecież nikt nie zabierał mleka od mojej mamy, żeby nakarmić koty, psy czy krowy. Mleko mamy jest dla jej dziecka. I lepiej niech tak zostanie.

 

 

 



 

Widocznie weganie nabierają rozmachu twórczego, bo dzisiaj otrzymałam prowegańską bajeczkę dla maluchów, którą nadesłała Malwina Sarniak.

W naszej grupie przedszkolnej wszyscy się lubimy. No czasem ktoś komuś dokucza, ale tylko troszeczkę, a potem się godzimy i nie ma problemu.

Ja bardzo lubię Julkę i chętnie się z nią bawię, bo jest taka wesoła i nigdy nie marudzi. Zawsze się zgadzamy, w co się będziemy bawić. Ale czasem Julka bawi się z kimś innym, co nie znaczy, że już mnie nie lubi. Tak było pewnego dnia. Julka bawiła się z Magdą w jakieś dziewczyńskie zabawy, a ja poszedłem potrenować pompki z chłopakami.

Ćwiczę sobie, dobrze mi idzie, Maciek liczy – raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć… No miałem nadzieję, że dojdziemy do 10, ale nagle wydarzyło się coś strasznego. Przerażający krzyk rozdarł powietrze w naszej sali. Julka! – poznałem jej głos i natychmiast pobiegłem na ratunek. Skoro tak wrzeszczy, to na pewno złamała nogę, albo się skaleczyła albo nie wiadomo, co się jeszcze okropnego stało. Podbiegliśmy do Julki, żeby zbadać sytuację i uratować ją. Ale nie widać, żeby miała jakieś obrażenia, tylko krzyczy wniebogłosy. Zakryła oczy rękami i skuliła się cała. Pytam – Jula, co się stało? Boli cię coś? Potrząsnęła głową, czyli nie. Jula, a może ktoś ci powiedział coś niemiłego? Znów potrząsnęła głową. No to już nie miałem pomysłu, co może jej być. W końcu wyciągnęła nieśmiało palec w kierunku ściany, na której wisi taka fajna jabłonka i cicho wyjęczała : „Pa, pa, pa, pająk…”

O rany! No tego się można było spodziewać po dziewczynie. Przerażający pająk, straszny potwór przyszedł ją pożreć, hehehe. Trochę mnie to rozśmieszyło, ale się powstrzymałem od komentarza, bo by się na mnie obraziła. Nagle Adrian zdjął kapcia z okrzykiem: „Zaraz go załatwimy!” i już zamierzył się, by rozgnieść kapciem pająka, kiedy Agnieszka go powstrzymała, dosłownie w ostatniej chwili. „Stój! Można inaczej. Przecież on jest taki mały, chodzi sobie tylko.” Marcin wziął kubek pani Ani, a Magda kartonik z naszej gry ,,Gdzie jest Gacek’’. Marcin nakrył ostrożnie pająka kubkiem, a potem bardzo, bardzo delikatnie wsunął kartonik między kubek a ścianę. No a potem to już najtrudniejsza sprawa – jak podnieść ten kubek, żeby pająk nie uciekł. Ale na szczęście pani Ania przyszła z pomocą – wzięła kubek z kartonikiem i pająkiem ukrytym w środku. Julka się wreszcie uspokoiła, a my wszyscy obserwowaliśmy, co będzie dalej. Na szczęście nasza sala jest na parterze, więc pani Ania postanowiła, że wypuścimy go za okno. Otworzyła kubek już za oknem, na parapecie, a pająk wyskoczył i uciekał co sił w nogach – wcale mu się nie dziwię – jak ktoś zobaczy takiego wielkiego kapcia nad sobą, to tylko zwiewa.

Pająk zszedł sobie po ścianie prosto na trawę. Tam odtańczył taniec radości z okazji uratowania życia. Potem bardzo grzecznie podziękował dzieciom, że go potraktowały łaskawie i uratowały przed kapciem Adriana. Ale dzieci już tego nie słyszały, bo znów zajęły się zabawą, a pająki mówią bardzo cichutko. Mówią cichutko, ale też chcą żyć.